piątek, 27 maja 2011

Ałun- naturalny dezodorant

Ałun (siarczan potasowo-glinowy) to minerał, który stosowano kiedyś po goleniu, bo tamował krwawienie z drobnych ranek. Obecnie powraca do łask jako naturalny dezodorant. Ostatnio chyba każda z Was już o nim słyszała. Naturalnie występuje w formie kryształu, ale obecnie znajduję się też w "kulkowych" i "psikanych" dezodorantach.

Nie pozostawia białych plam na czarnych ubraniach, ani żółtych na białych ubraniach :)

Ałun w postaci kryształu należy przed użyciem zamoczyć w wodzie. Pozostawia bezbarwną warstwę, która działa antybakteryjnie. Niestety pot się wydziela, dlatego mokre plamy na ubraniach mogą się pojawić, ale nieprzyjemny zapach zostaje wyeliminowany. W związku z tym polecam na zimę i na bezstresowe dni. Wystarczy wtedy jedna aplikacja podczas całego dnia i nie ma nawet plamki potu. W upały i w stresie pojawiają się plamy, i choć bezwonne to samo uczucie jest nieprzyjemne (dlatego ciągle szukam czegoś w miarę naturalnego, ale skuteczniejszego, polecacie coś?)

Łagodzi podrażnienia po depilacji i faktycznie działa antyseptycznie na ranki, a nawet pomaga przy zasuszaniu wyprysków.

Ałun jest bezwonny i hypoalergiczny. A do tego bardzo wydajny powinien starczyć na rok lub nawet dłużej. Mając na uwadze wydajność, cena jest przystępna. Mój (w sklepie internetowym) kosztował 28 zł za 120 gr.

I jeszcze uwaga na koniec- jest bardzo kruchy i delikatny, trzeba uważać, bo jeżeli się skruszy to ostre krawędzie mogą pokaleczyć i wtedy mamy więcej szkody niż pożytku.

poniedziałek, 23 maja 2011

DIY czyli każdy może :) cz. 2 - peeling do ust w pomadce

Peeling cukrowy do ust w pomadce jest prosty do wykonania i praktyczny.
Jedyne potrzebne nam rzeczy to:
  1. cukier- najlepiej żeby kryształki były drobne, wtedy peeling będzie delikatniejszy,
  2. pomadka ochronna- dobrze jest wybrać sobie jedną pomadkę, którą będziemy używać tylko do peelingu, bo mogą pozostać w niej kryształki cukru (ja używam Aubrey Organics o smaku wanilii i miodu, którą opisałam TUTAJ),
  3. spodeczek lub naczynko, na które wysypiemy cukier.

No to zaczynamy :) 
Na spodeczek sypiemy trochę cukru (ok.1/5 małej łyżeczki).

Pomadkę wykręcamy tak, aby była równo z końcówką opakowania. Ważne żeby nie wystawała, ani nie była za głęboko, bo nie osiągniemy dobrego efektu.
 
Wciskamy pomadkę w cukier.
 
Zgarniamy nadmiar cukru z brzegów pomadki.
Następnie odciskamy pomadkę jeszcze na podstawku, ale już w innym miejscu, tam gdzie nie ma cukru, aby cukier będący już w pomadce umiejscowił się głębiej.

I gotowe ! 

Zamiast pomadki możemy użyć oleju (jojoba, słonecznikowego itp.), oliwy z oliwek, mleczka oczyszczającego, balsamu lub kremu, jednak jest wtedy więcej "paćkania się". 
A jakie są Wasze przepisy na peeling do ust? 

piątek, 20 maja 2011

Herbatki urodowe - herbatka rokitnikowa

    Ostatnio coraz popularniejszym składnikiem kosmetyków stał się rokitnik. Długo niedoceniany teraz praktycznie wielbiony. Nic dziwnego, bo przecież sok z jagód rokitnika jest bogaty w prawie wszystkie witaminy, a szczególnie w: C, E, K, A oraz witamin z grupy B, ponadto zawiera potas, magnez i wapno. Bardzo fajny tekst o rokitniku możecie znaleźć na portalu ekoistka.pl KLIK
     Ja chciałam Wam pokazać herbatkę rokitnikową, którą znalazłam w sklepie zielarskim. Przecież jak nie skorzystać, skoro tyle dobra możemy zażywać także od wewnątrz :) 



     Moja herbatka wyprodukowana jest przez polską firmę Dary Natury (widziałam, że herbatki tej firmy można nabyć też w sklepach Carrefour). Kosztuje ok. 8 zł.

Skład herbatki:
(szkoda, że tylko 50% to rokitnik)


    Herbatka według mnie jest dość smaczna, ale nie tak smaczna jak herbatka żurawinowa czy malinowa. Jest trochę cierpka i nie przypomina smakiem żadnej znanej mi herbatki owocowej.

    Oczywiście herbatka, jak wszystko co dobre, szybko się kończy. Mi skończyła się po 4 tygodniach picia ok. jednego kubeczka dziennie.


     Kupię kolejną, chociaż nie jestem w stanie ocenić jej wpływu na moje dobre samopoczucie, wzrost energii i poprawę stanu cery. Bo jeśli to nie sama herbatka tak działa, to na pewno daje taki efekt placebo :)

niedziela, 15 maja 2011

Mleczko oczyszczające do twarzy Aubrey Organics





 Stosunkowo mała, niestandardowa 118 ml. buteleczka, kryła zaskakującą zawartość. Niby mleczko, ale zupełnie inne niż tradycyjne mleczka, do których jesteśmy przyzwyczajone. Mleczko, bowiem już na pierwszy rzut oka trochę nietypowe.
Po pierwsze konsystencja mleczka jest bardzo gęsta i zwarta, w ogóle nie spływa.
Po drugie kolor - jakby ecru wpadający w żółty, i dodatkowo lekko błyszczący.







Zamknięcie na przycisk "press" (widoczne na zdjęciu obok) jest bardzo wygodne i funkcjonalne. 
W związku z tym, iż było moje pierwsze spotkanie z tego typu otwarciem, to przy pierwszym użyciu myślałam, że coś jest popsute, ponieważ naciskałam na butelkę a nic nie leciało. Jednak okazało się, że buteleczka pod nakrętką zabezpieczona była naklejką bezpieczeństwa. Po jej zdjęciu wszytko działało :)  

Mleczko ma dość mocy, trochę ostrawy zapach, według mnie niezbyt przyjemny. Nie utrzymuje się on długo, ale może przeszkadzać.
Jest bardzo delikatne i nie podrażnia oczu, jak większość mleczek.
 Przyjemnie się rozprowadza , nie pozostawia na twarzy tłustej warstwy i nie zapycha.



Używane do oczyszczania twarzy rano spisuję się dobrze i jest wydajne. Jednak ciężko zmywa się nim makijaż, a z tuszem w ogóle sobie nie radzi, nawet  zwykłym, niewodoodpornym. Pod tym względem zdecydowanie się zawiodłam, bo lubię zmywać makijaż mleczkiem. A tymczasem rano czekał mnie "efekt pandy" :(


Skład:
Aqua, Myristyl Alcohol, Alcohol Denat., Aloe Barbadensis,Sodium Olivate, Equisetum Hyemale Extract, Calendula Officinalis Flower Extract, Hypericum Perforatum Extract, Tussilago Farfara (Coltsfoot) Leaf Extract, Echinacea Purpurea Extract, Citrus Grandis (Grapefruit) Seed Extract, Glyceryl Linoleate and Glyceryl Linolenate, Panthenol, Daucus Carota Sativa Root Extract, Citrus Medica Limonum Peel Oil, Ascorbic Acid, Tocopherol Acetate 

sobota, 14 maja 2011

Sunshine award



Dzisiejszy dzień przywitał mnie bardzo miłą wiadomością. Otóż zostałam wyróżniona nagrodą "Sunshine award". Dopiero zaczęłam blogowanie, a tu takie wyróżnienie :) 
Za to wyróżnienie serdecznie dziękuję blogerce Linusiaczek, autorce bloga: "nie-testowane-na-zwierzetach"
oto link  http://nie-testowane-na-zwierzetach.blog.pl
oraz blogerce Sorbet autorce bloga "cruelty-free-blog",
oto link http://cruelty-free-blog.blogspot.com


Zasady:

1. Podziękować za wyróżnienie.
2. Zamieścić link do bloga osoby, która Cię wyróżniła.
3. Wkleić logo wyróżnień.
4. Przekazać nagrodę do 10 blogów.
5. Zamieścić linki do tych blogów.
6. Powiadomić nominowane osoby

7. Stworzyć listę rzeczy, które czynią Cię szczęśliwą.


Wszystkie blogi, które chciałabym wyróżnić otrzymały już ten tag, w związku z tym nie ma sensu się powtarzać.

Co czyni mnie szczęśliwą:
  • czas spędzony z moim ukochanym, z rodziną i przyjaciółmi,
  • moja psinka Megi,
  • czekolada,
  • słoneczna pogoda
  • drobne przyjemności codziennego życia.

piątek, 13 maja 2011

Aubrey Organics- trzy smaki organicznych pomadek.



Pomadki Aubrey Organics zakupiłam w trzech wariantach smakowych (na zdjęciu po kolei od lewej):
  • mięta i zielona herbata,
  • mandarynka,
  • wanilia i miód.
Pomadki nie mają pudełeczek. Jednak zatyczki zabezpieczone są naklejką "safety seal", co jest bardzo fajnym rozwiązaniem, bo dzięki temu mamy pewność, że nikt ich nie próbował. Wszystkie mają pojemność 4,25 g.


1. Pomadka o smaku mięty i zielonej herbaty/ pepermint & tea tree organic lip balm.

 Spośród tych trzech, ta zdecydowanie zajmuje u mnie pierwsze miejsce.
Część z Was być może jeszcze z dzieciństwa pamięta niemiecką miętową maść "WIC", którą smarowały nas mamy- na noc, albo w czasie choroby. Właśnie taki sam zapach, a nawet można śmiało powiedzieć, że tak samo intensywny, roztacza pomadka po otwarciu. Nałożona na usta naprawdę chłodzi i daje uczucie przyjemnego mrowienia, które utrzymuje się przez kilkanaście minut. Dzięki temu jest idealna na ciepłe i upalne dni. Później mrowienie znika, ale pomadka pozostaje i utrzymuje się na ustach bardzo długo, aż do kilku godzin. U mnie nie ściera się całkowicie nawet jak piję i jem. Ponadto nie tylko natłuszcza, ale również nawilża usta.
A oto skład:


2. Pomadka o smaku mandarynki/ tangerine organic lip balm  

Pomadka ta ma bardzo intensywny, słodki, mandarynkowy zapach, który czuć jeszcze długo po nałożeniu. Mi odpowiada ten zapach, jednak zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim może się podobać.
Jest trwała- na ustach utrzymuję się przez kilka godzin i podobnie jak poprzednia doskonale natłuszcza i nawilża.



Skład prezentuje się tak:

3. Pomadka o smaku wanilii i miodu/ vanilla & honey lip balm

Początkowo myślałam, że to właśnie ta pomadka będzie moim faworytem, bo bardzo lubię zapach wanilii w połączeniu z miodem. Jednak bardzo się zawiodłam. Zapach jest ciężki, intensywny, strasznie mdły i nieprzyjemny. Gdy pierwszy raz posmarowałam się ta pomadką mój narzeczony spytał: "Co tak śmierdzi?!" i powiedział, żebym już więcej przy nim jej nie używała.
W związku z tym nie używam jej często, ale mogę powiedzieć nawilża dość dobrze i długo się utrzymuje na ustach. Gdyby nie ten smrodek może nawet polubiłybyśmy się.

Skład tej pomadki jest w 91% organiczny (to mniej niż w pozostałych):


wtorek, 3 maja 2011

DIY czyli każdy może :) cz. 1 - maseczka z białej glinki

Krok 1       
Co nam potrzebne?
 Po pierwsze glinka. Ja używam białej, ponieważ jest najdelikatniejsza i nadaje się nawet dla wrażliwców i posiadaczy "pajączków" :)
Jak widać na zdjęciu ja swoja glinkę kupiłam w sklepie internetowym Zrób Sobie Krem, ale dostępne są one również w innych sklepach internetowych, aptekach, a nawet sklepach stacjonarnych.
Glinka jest w postaci białego proszku (co widać na zdjęciu obok). Ma właściwości oczyszczające. Po dłuższym stosowaniu zwęża też pory. Jednak polecam stosować maseczkę raz góra dwa razy w tygodniu, gdyż częściej może nas wysuszyć.




Oprócz glinki potrzebujemy jeszcze:

- hydrolatu, ja używam oczarowego, gdyz przepięknie pachnie i nie podrażnia mnie,

- oleju, żeby maseczka była delikatniejsza i nie wysuszała za mocno - proponuje olej jojoba

No i potrzebujemy jeszcze łyżeczki (plastikowej, a nie metalowej bo glinka  może wchodzić z nią w jakieś reakcje chemiczne) oraz podstawka lub innego naczynka,  na którym zmieszamy składniki.



KROK 2
Mieszamy

Do ok. 5 ml. łyżeczki glinki dolewamy ok. 5 ml. hydrolatu i wkraplamy 10-15 kropli oleju i mieszamy :)
 

KROK 3
Nakładamy
Co tu więcej dodać. Powyższego "glutka" nakładamy na twarz i czekamy, aż zaschnie. 

Miłej zabawy!   

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...