czwartek, 28 kwietnia 2011

Polskie też dobre- krem brzozowy Sylveco

Buszując po internecie w poszukiwaniu kosmetyków o naturalnym składzie trafiłam na mało znaną Polską firmę SYLVECO.

Kilka słów o firmie
Na swojej stronie internetowej pięknie piszą o składzie i ekologi : "Firma, jako jedna z nielicznych, do produkcji używa wyłącznie naturalnych składników. Idąc krok dalej w stronę ekologii w firmie SYLVECO® zmodernizowano produkcję oraz zakład na sprzyjający środowisku i dodatkowo zainstalowano kolektory słoneczne." (cytat ze strony producenta)
Niestety nie napisali nic o testach na zwierzętach. Zajęłam się więc poszukiwaniem firmy na bardziej lub mniej oficjalnych listach firm cruelty free. Nigdzie nie znalazłam wzmianki. Postanowiłam napisać maila do producenta z zapytaniem o te kwestie. Odpowiedź sprawiła mi radość, gdyż okazało się, że firma nie testuje kosmetyków na zwierzętach, żaden z używanych składników nie jest testowany na zwierzętach, a jedynymi wykorzystywanymi przez nich półproduktami pochodzenia zwierzęcego jest wosk pszczeli i lanolina.


Mogę więc ze spokojnym sumieniem zająć się recenzją KREMU BRZOZOWEGO Z BETULINĄ niniejszej firmy :)

Według producenta krem ma chyba tysiąc zastosowań ;P Oto one:
*Oparzenia słoneczne                                                          *Wysuszona skóra rąk
*Pęknięcia stóp i pięt                                                           *Przebarwienia skóry
*Otarcia, odgniecenia skóry                                                 *Odleżyny
*Opryszczka                                                                        *Ukąszenia owadów
*Grzybice                                                                            *Łuszczyca
*Trądzik                                                                              *Uczulenia (alergie)
*Żylaki i niedokrwienie tkanek                                             *Oparzenia termiczne
*Oparzenia chemiczne                                                         *Odmrożenia
    Ja używałam tego kremu tylko do twarzy i o tym Wam opowiem.

    Gdy otworzyłam pudełeczko moim oczom ukazała się 50 ml minimalistyczna, biało-czarna i estetyczna buteleczka z pompką. Dzięki temu aplikacja kremu jest bardzo wygodna i higieniczna.

    Krem ma bardzo gęstą konsystencje (co widać na zdjęciu obok), jest tłusty i nie wchłania się do matu, dlatego najlepiej stosować go na noc. Ja jednak, ze swoją skłonną do przesuszania cerą lubię czasem stosować tłuściochy pod makijaż.

    W moim wypadku krem się sprawdził:

    • nie uczulił, ani nie podrażnił, a jestem wrażliwcem :)
    • uspokoił moje naczynka, które ostatnio strasznie szalały (za to jestem mu niesamowicie wdzięczna)
    • lekko wyrównał koloryt skóry
    • delikatnie zmniejszył blizny po pryszczach (których nie mam dużo, ale jak wyjdzie mi jakiś syfek to go namiętnie wyciskam i zdrapuję, więc kilka ich jest z mojej winy)
    Ma jednak wady:
    • przede wszystkim niezbyt przyjemny zapach (jakiś ziemisty i trochę drażniący)
    • nie wchłania się całkowicie i wydaje mi się, że mógłby zapchać podatne osoby, chociaż mnie nie zapchał
    A teraz skład:

    Podsumowanie.
    Uważam, że jest to bardzo dobry naturalny krem na noc, który natłuszcza, nawilża i uspokaja cerę.

    Kosztuje ok. 25 zł, cena jest więc przystępna, za to o wiele trudniej z nabyciem. Jednak na stronie internetowej producenta jest lista miejsc gdzie można go dostać.

    Cieszy mnie, że mogę wesprzeć polską gospodarkę i nabyć dobry naturalny przy produkcji którego nie ucierpiało żadne zwierzątko :D Myślę, że jeszcze sięgnę po inne produkty tej firmy.

    Słowo wstępu :)

    "Gdzie jest moja szminka?" chyba każda z nas zadaje sobie to pytanie kilka razy dziennie przeszukując otchłań swojej torebki.. Ach..., ta szminka zawsze się gdzieś podzieje i zawsze najpierw znajdzie się w tej torebce tysiąc rzeczy, o których dawno się zapomniało, których już się nie używa, które były do niczego. Znalezienie szminki, wśród tylu bibelotków jest naszym codziennym małym sukcesem.
    Tak samo znalezienie dobrych kosmetyków, wśród tylu znajdujących się na rynku, jest sukcesem. Dlatego wybrałam taki tytuł bloga.

    Jednak nie będę tu opisywać każdego kosmetyku, który wpadnie mi w rękę. Ostatnio, bowiem naczytałam się o szkodliwości niektórych składników kosmetycznych m.in. parabenów, SLS-ów, pochodnych ropy naftowej, PEG-ów itp. W związku z tym, postanowiłam przestawić się na bardziej naturalną pielęgnację. Nie zawsze mi to wychodzi, bo jak wiecie ładne opakowania i reklamy kuszą. Na blogu więc będę opisywała moje perypetie z "naturalniejszymi" kosmetykami. Specjalnie użyłam słowa "naturalniejsze", gdyż nie jestem chemikiem, nie znam się na składach, wiec na pewno nie będą to w 100% naturalne kosmetyki. Po prostu postaram się ograniczyć szkodliwe substancje chemiczne, o których wiem.

    Ponadto, jako przeciwniczka cierpienia zwierzątek, będę starała się znaleźć produkty nietestowane na zwierzętach tzw. cruelty free.

    Serdecznie zapraszam do towarzyszenia mi we wzlotach i upadkach.
    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...